Kancelaria Adwokacka Marta Rosińska

Czy warto w ogóle walczyć z bankiem w sprawie frankowej…?

Dziesięć lat temu Ania i Tomek wzięli kredyt na mieszkanie. Byli młodzi, na dorobku, zdołali odłożyć trochę oszczędności na wkład własny… – poznaj dalszy ciąg tej historii.

Z tego wpisu dowiesz się:

  • Jak potoczyła się historia frankowa Ani i Tomka
  • Czy w ogóle warto zaczynać spór w sądzie  z bankiem, w którym zaciągnęliście kredyt?
  • Jakie są realne szanse na wygranie sprawy frankowej?
  • Czy bank rzeczywiście może „zemścić się” na tobie?

Więcej podobnych tekstów znajdziesz na moim blogu.


Wracając do Ani i Tomka, było niemal idealnie – wkład własny jest, mieszkanie wstępnie wybrane (i to taniej, niż zakładali!). Marzenia Ani i Tomka o własnym lokum, po roku mieszkania z rodzicami, wreszcie miały szansę się spełnić. Co może pójść nie tak?

W oddziale banku dowiedzieli się, że najlepszą opcją dla nich będzie kredyt „we franku”. Ponoć, jak usłyszeli od pracownika, „wszyscy biorą te kredyty” – potwierdziło się to w rozmowie ze znajomymi. Bank szwajcarski, frank szwajcarski, równa się stabilna waluta. Wszystko wydawało się bezpieczne i racjonalne, rozsądne.

 Decyzja zapadła, podpisali umowę kredytu, mieszkanie kupione – można cieszyć się spełnionym marzeniem o własnym M2.

Jednak nie wszystko ułożyło się tak pozytywnie…

Dzisiaj, po 10 latach spłacania rat kredytu, saldo, zamiast maleć z pierwotnych 500 tysięcy złotych, wynosi 680 tysięcy, a frank wciąż rośnie…

W końcu doszło do poważnej domowej awantury. Padły słowa wyrzutu, pretensji. Wreszcie bezradne:

– Czy ten koszmar kiedykolwiek się skończy?

Pojawiły się czarne, realistyczne myśli: czy będziemy spłacać kredyt już do końca swoich dni? A może przejmą go jeszcze nasze dzieci?…

W nocy po kłótni z żoną Tomek, przewijając Facebooka, natknął się na ofertę adwokata, który pomaga ludziom w unieważnianiu umów kredytów frankowych. W jego głowie pojawił się cień nadziei, ale też mnóstwo pytań i wątpliwości…

Czy w ogóle warto zaczynać spór w sądzie i to z bankiem?

Jakie są szanse na wygranie takiej sprawy?

Czy bank nie zaszkodzi mi w jakiś sposób?

Odnajdujesz się wśród tych wątpliwości? Na pewno chociaż w części. Pozwól, że przyjrzymy im się z bliska:

Czy w ogóle warto zaczynać spór w sądzie i to z BANKIEM!

W naszych głowach pokutuje jeszcze przeświadczenie, że bank to pewnego rodzaju przeciwnik „klasy wyjątkowej”, no bo to w końcu…BANK! Być może traktujemy wciąż banki jako instytucję zaufania publicznego, poddaną szczególnej kontroli odpowiednich organów państwowych.

Jednak bank jest również zwykłym podmiotem rynkowym świadczącym usługi i poddanym tym samym regulacjom prawnym z zakresu prawa kontraktowego co inne podmioty wolnego rynku.

Co więcej, jego szczególna pozycja jako podmiotu profesjonalnego nakłada na niego więcej obostrzeń niż na konsumenta, czyli klienta banku.

Jeśli więc bank nadużył swojej pozycji i w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami „naciągnął” rzesze klientów na toksyczny produkt finansowy jakim jest kredyt we franku, przez lata ciągnąc zyski z tego tytułu, to tym bardziej powinien odpowiedzieć za to przed sądem! Jeśli do tej odpowiedzialności nie zostanie pociągnięty, toksyczna umowa będzie wiązała kredytobiorcę dalej, a końca spłaty jeszcze długo nie będzie widać…

No dobrze, ale jakie są szanse na wygranie takiej sprawy?

Frankowicze rozpoczęli swoje batalie w sądach już wiele lat temu. Od tego czasu orzecznictwo polskich sądów w coraz większym stopniu stawało się dla nich przychylne. Języczkiem u wagi, który przeważył szalę na korzyść frankowiczów, był wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 3 października 2019 r. w sprawie państwa Dziubaków, C-260/18.

Nie prowadzi się oficjalnych statystyk dotyczących liczby wygranych spraw. Ministerstwo Sprawiedliwości ujawnia jedynie dane dotyczące liczby nowych pozwów tego typu. W 2019 roku do sądów wpłynęło ponad 11 000 pozwów, z czego 4700 w IV kwartale. W 2020 tendencja stale rośnie. Według nieoficjalnych statystyk, około 90% spraw kończy się wyrokiem uwzględniającym interesy frankowiczów.

Warto tutaj tylko wspomnieć, bo temat zasługuje na rozwinięcie w osobnym wpisie, że Sąd Najwyższy już przesądził, że klauzule waloryzacyjne do waluty frank szwajcarski, które znajdują się w większości umów, są abuzywne, czyli są niedozwolonymi postanowieniami umownymi, i jako takie nie wiążą kredytobiorców.

Kwestia, która pozostaje do rozstrzygnięcia w postępowaniu, to czy taka umowa zostanie unieważniona, czy raczej sąd przychyli się do pozostawienia umowy ważnej ale „odfrankowionej”.

Czy bank nie zaszkodzi mi w jakiś sposób?

Te obawy są pokłosiem informacji, które około roku temu trafiły do mediów.   Według nich, banki miałyby rzekomo pozywać frankowiczów o zapłatę wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Twierdzenia te nie mają jednak umocowania w przepisach prawa i jak dotąd spraw tego rodzaju próżno szukać w sądach.

Jak potoczyła się historia Tomka?

Tomek postanowił, że spróbuje zawalczyć o sprawiedliwość.

 

Formularz kontaktowy

    Skontaktuję się z Tobą w ciągu 24h